Festiwal Nurkowania Wrakowego 2017 – relacja

Facebookpinterest

Lubicie opowieści nurkowe? Te, gdzie już na samym wstępie czujecie narastającą ekscytację? Te sprawiające, że głośne zazwyczaj towarzystwo cichnie? Te, których zdarzenia dzieją się w mroku i na głębokościach takich, że Wasze uszy chcą odczuwać to ciśnienie? Te nakazujące bezwiednie Waszej wyobraźni też tam być i wpływać do wnętrz kajut i maszynowni? Te, w których główną bohaterką jest przygoda?

Jeśli odpowiecie twierdząco na powyższe pytania, to zapraszam do krótkiej relacji z pewnego zdarzenia. Zapewniam Was – jeśli go nie znacie, to będziecie chcieli w nim uczestniczyć. A mowa o „Festiwalu Nurkowania Wrakowego”.

Dla porządku kilka informacji ogólnych. Impreza odbywa się cyklicznie od 2010 roku. Początkowo corocznie, a od roku 2013 co dwa lata, lecz z wyjątkami. Dodam, że festiwal nie odbył się tylko w 2014. W tym roku, 11 lutego, odbyła się już 7-ma edycja festiwalu pod nową nazwą „Międzynarodowy Festiwal Nurkowania Wrakowego”. Razem z nazwą zmieniła się też lokalizacja i z Politechniki Łódzkiej przenieśliśmy się do gmachów Uniwersytetu Warszawskiego.

Wróćmy jednak do wspomnianej przygody. Festiwal skupia nurków z całego świata, którzy opowiadają o swoich nurkowaniach we wrakach zatopionych okrętów. A opowieści te są przeróżne. Można posłuchać o porcelanie wyciąganej z wraku Andrea Doria. O nurkach, którzy za penetrację wraku zapłacili najwyższą cenę i na zawsze pozostali w jego wnętrzach. Tu spotkacie Richie Kohler-a, autora kultowej książki “W pogoni za cieniem” (festiwal, rok 2012). Usłyszycie od Richiego bezpośredni przekaz przebiegu zdarzeń o nurkowaniach na nieznanym U-Boot-cie w pobliżu wybrzeży USA, o determinacji w jego rozpoznaniu, o ekscytacji, poświęceniach, ale też ofiarach… To tu posłuchacie o nurkowaniach na ogromnych liniowcach jak Lusitania czy Britannic. Zobaczycie filmy i zdjęcia z fascynujących wydarzeń opatrzone komentarzami tych, którzy tam byli. Na tym właśnie festiwalu ujrzycie niepublikowane nigdzie wcześniej materiały, jak np mozaika Marsa wykonana przez Tomasza Stachurę (festiwal, rok 2013), a złożona z kilkuset fotografii tego szwedzkiego okrętu. Dość powiedzieć, że owa mozaika znalazła się później na okładce National Geographic. Do obrazu Tomek dołączył kilka anegdot, w tym o wizycie króla Szwecji. To tu dowiecie się o polskich ekspedycjach poszukujących ORP Orzeł czy ORP Kujawiak. Warto wspomnieć, że ciąg zdarzeń wokół ORP Kujawiak stanowi niejako oś ostatnich trzech festiwali i jest przyczyną “nadmiarowej” edycji w roku 2016. W tym roku mogliśmy zobaczyć materiał filmowy z odnalezienia “serca wraku”, czyli dzwonu okrętowego.

Festiwal to nie tylko opowieści nurkowe. To także potężna dawka historii, która jest przecież niezmiernie ważna dla nurka wrakowego. Znajomość przyczyn i okoliczności zatonięcia statku, na wraku którego planujemy nurkowanie, daje niesamowite poczucie autentyczności, szacunku i obcowania z czymś prawdziwym. W trakcie festiwalu kilkakrotnie miało miejsce “wodowanie” książek o tematyce wojenno – morskiej. Na odnotowanie zasługują tu książki Mariusza Borowiaka.

Podczas festiwalu część wykładów odbywa się równolegle, co daje możliwość wyboru najciekawszych tematów. Niektóre prelekcje mają charakter warsztatów. Można więc porozmawiać o sprzęcie i jego konfiguracji, zobaczyć kamizelkę grzewczą w kamerze termowizyjnej, dowiedzieć się jak przebiega typowa procedura identyfikacji wraku, poznać triki “fotografii wrakowej” czy montażu materiału wideo. Są też informacje o  ciekawych miejscach nurkowych, nieco mniej ekstremalnych niż Kanał Północny czy Angielski. Ta forma autopromocji baz nurkowych jest raczej marginalna i na szczęście nie wpływa na ogólny charakter festiwalu.

Festiwal odbył się już 7 razy, ja uczestniczyłem w jego 5-ciu ostatnich edycjach. W trakcie jednego dnia festiwalu zaplanowane pokazy, wykłady i warsztaty trwają przez ok. 8 godzin. Naturalnym jest, że nie zawsze prelekcja spowoduje wypieki na twarzy, “wyrwie z butów”. To oczywiste przy takiej skali i tylu powtórzeniach. Ale warto tam być i łowić perełki, jak choćby ostatnie opowiadanie niezawodnego Leigh Bishopa o nurkowaniach na Britannic-u. To niewątpliwie jest też okazja do spotkania ze znajomymi i przyjaciółmi. Jednak przede wszystkim magnesem przyciągającym na imprezę jest jej klimat. Dla mnie to właśnie klimat przygody.

Facebookpinterest

3 komentarze/y

  • Wow, patrząc na zdjęcie to siedzieliśmy koło siebie. Nie poznałbym Ciebie dzisiaj :). Fajna relacja.
    Arek

    dulek,
    • Arek, bo kto by się domyślił, że wziąłeś się za nurkowanie 🙂

      Lolek,
  • Sama prawda 🙂

    Remi,
  • Skomentuj Lolek Anuluj pisanie odpowiedzi

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *